poniedziałek, 21 listopada 2011

Tym razem serialowo Downton Abbey

Jakiś czas temu odkryliśmy przyjemność oglądania różnych seriali, zaczeliśmy od ekranizacji Filarów ziemi, potem byli Borgiowie, teraz przyszedł czas na Downton Abbey

http://www.imdb.com/title/tt1606375/

To serial historyczny, którego akcja ropoczyna się przed I wojną światową a ostani odcinek, który obejrzeliśmy dzieje się w 1919 r. (na razie to 8. odcinek 2. serii). Zawsze fascynował mnie czas dwudziestolecia międzywojennego, dlatego tym bardziej ucieszył mnie serial dotyczący tych czasów. Głównymi bohaterami serilau jest rodzina Crawley i ich służący. Oglądając kolejne odcinki poznajemy życie zarówno jednych jak i drugich. Dla mnie niewątpliwie najbardziej fascynujące było to, jak bardzo ich życie jest ze sobą powiązane oraz to jak doskonale zorganizowane były ówczene rezydencje, tak, aby wszystko działo się tak, jak być pwonno, nie było żadnych wpadek itp. Ciekawym wątkiem jest też wprowadzanie różnego rodzaju nowinek technicznych-jak telefon czy gramofon oraz perypetie czesto z tym związane. Serial porusza wiele problemów tamtych czasów - emancypacja kobiet, powrót żołnieży do normalnego życia po wojnie, aranżowanie małżeństw i wiele innych, dzięki czemu mamy wyjątkowo dokładny obraz życia w tamtych czasach. Dla mnie to fascynujące. Dodatkowo serial zawiera wiele wiele watków, z których wiele opiera się na różnych intrygach, knowaniach i spiskach, co czyni serial jeszcze bardziej interesującym i wciągającym.

Polecam

Moja ocena 9/10

środa, 16 listopada 2011

Grażyna Jeromin-Gałuszka, Kobiety z Czerwonych Bagien

Wiele trudu zadałm sobie, żeby zdobyć ta książkę, sądząc po okładce (niestety) i opisie:

"W Czerwonych Bagnach od zawsze mieszkały kobiety. Mężczyźni pojawiali się tu na krótko i zaraz odchodzili. Na zawsze. Klątwa czy przypadek? Julianna, Amelia, Rozalia, Anastazja – kolejne pokolenia nauczyły się walczyć samotnie z przeciwnościami losu, który nie szczędził im tragicznych doświadczeń. To miejsce było ich azylem, dawało siłę i poczucie bezpieczeństwa."

wydawało mi się, że książka powinna być bardzo dobra, taka z cyklu sag rodzinnych, które lubię.  Zaczeło się zachęcająco, powieść napisana jest jakby dwutorowo-jeden wątek to przeszłość kobiet z Czerwonych Bagien, druga to teraźniejszość.  O ile cześć "historyczna" bardzo przypadła mi do gustu, chociaż trochę mnie irytowała naiwność głównych bohaterek ślepo poświęcających wszystko dla swoich wielkich miłości; to część "współczesna" niestety mnie rozczarowała. W obu poznajemy Kornelię, jej matkę Gabrielę, ciotki Joannę i Mimi, babcię Rozę, a w 2. cześci także córkę Oliwię. Każda z nich, mimo,  iż spokała w swoim życiu wielką miłość jest na swój sposób nieszczęśliwa, naznaczona historią Czerwonych Bagien, w których jak się okazuje żaden mężczyzna nie może zamieszkac na dłużej, a tym samym wielkie miłosci nie kończą się znanym wszytkim " i żyli długo i szczęśliwie". Tak naprawdę pomimo kilku dość przewidywalnych zwrotów i zawirowań na koniec,  książka jest boleśnie przewidywalna, a tym samym niestety niezbyt wciągająca. trochę wydaje się być lekturą dla prowincjonalnych pensjonarek, które chcą czytać tylko o wielkiej sile miłości, poza zdrowym rozsądkiem i normalnym życiem.

Moja ocena 4/10

poniedziałek, 7 listopada 2011

Maria Ulatowska, Dom nad morzem

"Dom nad morzem" to druga z powieści tej autorki, którą miałam okazję przeczytać. Znalazłam ją w piątek w antykwariacie i zakupiłam licząc na wieczór miły, łatwy i przyjemny. I właśnie tak się stało. Książka opisuje 50 lat ż życia głownej bohaterki Ewy-od wczesnego dzieciństwa do wieku średniego.  Oprócz Ewy poznajemy losy jej przyjaciół i znajomych, co sprawia, że powieść jest barwna i wielowątkowa.  Punkty zwrotne w życiu bohaterki to odejcia czlonków jej najbliżej rodziny, które dodatkowo gmatwają i tak już trudną sytuację rodzinną. Książka wzrusza, bawi, ale po jej skończeniu czuć pewnien niedosyt, bo jednak wiele wątków pozostaje jakby ciągle na 2. planie, bez rozwinięcia mogacego ubogacić akcję.  Brak odpowiedzi na niektóre pytania stawia  jednocześnie bohaterkę w nie do końca pozytywnym świetle - np. nie do końca wiadmo jak wyglądały kontaky Ewy z ciocią i wujkiem (i czy w ogóle jakieś były) którzy się nią zajmowali po śmierci matki jak również autorka nie wyjasnia dlaczego jedno z marzeń Ewy o swoim własnym dziecku nigdy nie zostanie spełnione.  Oczywiście książka kończy się dobrze, spełniają się marzenia, wszyscy są szczęśliwi, to jednak przynajmniej w tym przypadku zakończenie i cała akcja trąci jednak jakąś trywialnością, a problemy, które można było w niej rzeczywiście poruszyć są przez autorkę zamiecione pod przysłowiowy dywan. Wszystko to sprawia, że mimo, iż bardzo lubię wieczory z takimi książkami ta mnie trochę rozczarowała swoja powierzchownością.Niestety.

5/10